Któżby pomyślał, że początek roku szkolnego może być tak udany! Nie dosyć, że spotkaliśmy się po dwumiesięcznej rozłące z koleżankami i kolegami, to jeszcze 8 września pod opieką pani Teresy Augustowskiej, Sabiny Przybylskiej, Marty Wojtaszuk i pana Marka Kędziora pojechaliśmy na superową wycieczkę do kopalni soli w Bochni i do muzeum motyli Arthropodaa. Pogoda dopisywała zarówno na jaki i pod powierzchnią.

Najpierw prawdziwą windą górniczą zjechaliśmy do kopalni (było trochę strachu i pisku), a potem jechaliśmy niesamowita kolejką podziemną. Następnie poznaliśmy ciężką pracę górników w dawnych czasach o której to opowiedziały panie przewodniczki oraz o dziwo postaci z tamtego okresu. W ramach relaksu mogliśmy na podziemnym boisku sportowym rozegrać prawdziwy mecz w piłkę nożną. To była niesamowita frajda. Kiedy już bogatsi o doświadczenia i zdobyta wiedzę wyjechaliśmy na powierzchnię - kupiliśmy pamiątki, które będą przypominać o naszym pobycie tutaj w Bochni. Następnie pomaszerowaliśmy do muzeum motyli Arthropoda.

Przewodnik, a zarazem właściciel muzeum to prawdziwy pasjonat i erudyta. Opowiadał nam o motylach i innych stawonogach. Jest ich na świecie dużo więcej niż nas ludzi. Kolekcja składała się z wielu tysięcy okazów, a każdy był niepowtarzalny i pochodził z różnych zakątków świata. To też były niezwykłe doznania. Kiedy pochłonęliśmy tę ogromna porcję wiedzy (to dla ducha), nastał czas aby dostarczyć coś dla ciała. Tak więc po drodze do domu pojechaliśmy do Mcdonalda żeby zjeść małe co nieco. Po posiłku udaliśmy się w drogę powrotną i dzięki rozważnej jeździe pana kierowcy dotarliśmy szczęśliwie do Biecza. Na parkingu już czekali na nas rodzice.

Wycieczka dostarczyła nam wielu wrażeń , które na długo pozostaną w naszej pamięci.